23 sierpnia 2010

Publiczna miłość

Zaczynam od nowa. Oj, tak. To było do przewidzenia. Leniwa Daria zapomniała sobie o notkach i wolała leżeć do góry brzuchem we Francji. Jak było? Bosko! Na razie przerwa od tańca, choć nie leniwie mięśni. Wspinaczki. To coś na to lato. Nie dawno powróciłam z Kołobrzegu. Tam było świetnie. Akurat przenoszę się na blogspot. Onet już mnie denerwuje. 



Rozmyślam sobie... O co w tym wszystkim chodzi? Czy może ze mną jest coś nie tak, czy może wszyscy wokół to idioci. Sierpień sierpniem, ale ja wciąż nie czuje wakacji. Tak jakby czas zatrzymał się i cały czas powtarzam dzień wolny od nauki. Tyle propozycji. Mówię sobie 'Zabaluję! Gdyż dobry melanż nie jest zły.' Zaiste! Tyle że mi się nie chce. Leń, który opierdalał by się tylko lodami z Big Milk'a. Czasami micha popcornu. Do bani! Czasami wybiorę się na miasto i widzę takich. I siedzą tacy przytuleni na ławce, w to niedzielne popołudnie, wzajemnie wyciągając sobie gumę z buzi. Za nic mają uwagi starszych pań: „O Boże, co za młodzież”. Do ich uszu nie dochodzą również komentarze zafascynowanych 10-latków: „Zobacz stary, oni się seksią!”. Żyją w tym swoim świecie bez kontaktu z rzeczywistością, przypuszczalnie padający deszcz czy gradobicie lub nawet powódź nie byłyby w stanie ich ruszyć. Woda pewnie szybko by wyparowała – no bo przecież tacy rozpaleni czy napaleni są. I nie ma w tym nic dziwnego miłość, namiętność, wszystko pięknie. Chodzi tylko o miejsce, w którym tych dwoje oddaje się w wir uczuć – ławka w centrum miasta. Mało tego centrum handlowym przecież ileż ludzi tam przechodzi! Oni stanowią bezpośrednie zagrożenie dla życia! Przecież przeciętny samotny Jan Kowalski widząc taką parę, może popełnić samobójstwo! Biedny Jan… I co potem będą mówili? Wybuchnie wielka sensacja dlaczego ludzie kupujący w galerii popełniają samobójstwo? O rany, a może to psychologowie ich wynajęli? Przecież w takich okolicznościach będzie należało ich zatrudnić, by powstrzymać tą szerzącą się plagę… Straszne…
Z drugiej jednak strony może oni są wynajętymi aktorami?! Przecież samotna pani X widząc takich dwoje w akcie desperacji rzuci się na zakupy do galerii. A to sprytne teraz takie sztuczki marketingowe stosują. I człowiek uświadamia sobie w jakiej ciemnocie żyje. No bo kto w ciepłe, niedzielne popołudnie będzie się lizać na ławce przy centrum handlowym.
O jejku, a może to sztab wyborczy czyjeś partii tak ciężko pracuje?! Już widzę te starsze panie idące na wybory i głosujące na partię głoszącą hasło: „STOP – gry wstępnej na ulicy!” Ludzie ja już widzę te tłumy śpieszące na wybory, szybko szybciej, bo nie zdążę. „Ja będę pierwsiejsza od Ciebie”, mówi Irka do Bogumiły, wychodząc z klatki. W tak słusznej sprawie każdy chce pokazać, jakiż to z niego przykładny obywatel. Głosujmy na Pierwsiejszych i Szybciejszych! I wybory mają na bank wygrane spryciarze. Co z tą Polską?
Tak myślę i myślę, a im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej irracjonalne pomysły przychodzą mi do głowy. W końcu nie wytrzymałam podchodzę do nich, pukam lekko w ramię: „Przepraszam. Państwo to tak tu zatrudnieni przez kogoś czy tak sami od siebie?”. I co oni na to?! W śmiech. Oni tu tylko rocznicę pół roku świętują?! Wyobrażacie sobie! Pół roku, rozmyślam, bo oni pół roku na ławce przed galerią świętują. …nie wyglądał na speszonego. Uśmiechał się do niej tak, że musiała patrzeć w inną stronę, by zaraz potem znów wymienić ślinę. Szlag by to trafił... a ja przeżywam załamanie. Poznałam kogoś. Chyba go kocham. On mnie też. Tylko przez swoją głupotę pozwoliłam mu odejść.