15 lipca 2012

Spłonęłam, więc stałam się wolna

Chyba każdy w swoim życiu przeżył moment, którego nigdy mile nie wspomina. Czasem żałuje się tego co było, czasem po prostu próbuje się o tym zapomnieć. Często zastanawiam się jaki jest sens mojego życia. Co swoją osobą wniosę do świata? Codziennie zadaję sobie to pytanie i nigdy nie potrafię na nie odpowiedzieć. Najprościej jest mi powiedzieć „nie wiem”, albo „nie potrafię”.

Od paru lat nie potrafię odczytać swoich uczuć. Są niczym huragan bezdusznych chwil, które są puste w środku. Każde odczucie w danej chwili definiuję jako zbędne. Nie mam pojęcia dlaczego tak robię. Nie chcę czuć się niechciana, wyśmiewana i odrzucana. To już przeżyłam i staram się zamknąć ten rozdział. Nigdy już nie będę taka sama jak wczoraj. Nie wiem też jaka będę jutro. Zmieniłam się i nawet sama siebie czasem nie poznaję. Na chwilę obecną jestem tak zatracona w swoich uczuciach, że zraniłam już wiele osób. Niektóre osoby zasłużyły na to, inne mniej lub wcale. Bo co złego jest w tym, że ofiarowano mi swoje serce? Kompletnie nic złego w tym, że ktoś pokochał tak bezduszną kreaturę jaką się stałam. Tak szara osoba jak ja powinna się nauczyć, że nic w życiu nie jest za darmo, a czasem trzeba dodać coś od siebie, żeby było dobrze. W tej chwili karcę się za to, co zrobiłam. To chyba jedyna rzecz, której żałuję w życiu. Żałuję, że się zmieniłam. Inaczej. Żałuję, że tak późno zaczęłam być sobą.