Świat jest sztuczny. Ludzie są
sztuczni. Udają kogoś kim nie są, chcąc się przypodobać innym.
Opieramy się na opiniach innych i tak naprawdę wszystko co zrobimy
lub do tej pory zrobiliśmy, jest napędzane przez chęć dopasowania
się.
Cisza nas krępuje. Dlaczego myślimy,
że rozmowa jest najlepszym sposobem na przerwanie tej ciszy?
Przebywając z drugą osobą czujemy się skrępowani, kiedy rozmowa
się nie klei. Czujemy się nieswojo, dlatego że nie mamy o czym
rozmawiać. Podobno zawsze jest jakiś powód do rozmowy, ale nie
sądzę, by informacja o tym, że stałam w sklepie i po raz
dziesiąty poprawiałam te same wieszaki, z powodu braku klientów na
sklepie, zmieniła czyjeś życie.
Od maleńkości siedziałam z dorosłymi
i słyszałam: „dzieci i ryby głosu nie mają”. Dorośli
rozmawiają na poważne tematy, a ja nie mam nic do powiedzenia,
wnoszącego do tej rozmowy coś więcej. Dlatego też zostałam
biernym słuchaczem. Z wiekiem zaczęto mnie pytać o różne rzeczy,
a ja po prostu odpowiadałam zdawkowo lub urywałam rozmowę.
Przecież i tak nic to nie wniesie do rozmowy. Dorosłam. Jednak w
dalszym ciągu chciałabym pozostać biernym słuchaczem. Niestety
dorosłość wymaga tego, by być komunikatywnym. Jednakowoż nie mam
problemów z komunikatywnością w czasie pracy. Zagaduję,
sprzedaję, uśmiecham się i nie mam problemów ze znalezieniem
odpowiednich słów. Wystąpienia publiczne? Nie ma sprawy! Potrafię
robić świetne przemówienia, dla mnie występy na apelach w szkole
to był pikuś. Zero tremy.
Przyjdź na kawę i porozmawiaj? No, tu
już zaczynają się schody. Nie mam nic do powiedzenia, chyba że
masz coś konkretnego do zapytania. O czym mam rozmawiać? O tym jak
było w pracy? O tym, że Kaśka spod trójki chyba znowu zeszła się
z tym palantem? Chcesz obgadać życie innych ludzi? Ale po co?
Nie potrafię.
Czuję się źle. Nie potrafię
wymyślać tematów do rozmowy. Muszę się naprawdę głęboko
zastanowić, a i tak nic nie wymyślę. Jestem zdania, że to co
mówię nie jest wartościowe. Dlatego milczę. Nie pasuję tutaj,
nie pasuję do swojego chłopaka. Nie pasuję do ludzi.
Jest mi to na okrągło wypominane, że
się nie odzywam. Po co mnie gdzieś zabierać, skoro i tak się nie
odzywam. Dlaczego nic nie mówię? Bo świat jest sztuczny, a ja mam
coraz mniejszą ochotę, by w tym uczestniczyć.