28 stycznia 2016

Ślubuję Ci miłość, wierność... i nieporozumienia.

Zyskałam miłość, do której dążyłam. Co więcej, trwa nieprzerwanie już ponad dwa lata. A mogłaby już nie trwać. 
Gdzie znajduje się granica, pomiędzy miłością, a przywiązaniem? Niech mi ktoś powie! Bo sama do tego nie dojdę... czy może już się przyzwyczaiłam do obecności drugiego człowieka, czy może wciąż chcę Go zdobywać. Zastanawia mnie, ile jestem w stanie przecierpieć, jakie posunięcia jestem w stanie wybaczyć. Niepotrzebnie wystawiane na próbę, moje uczucia, są tak zdezorientowane. Tak bezsensowne. Tak nieobliczalne. 

Pierwszy raz. Z bólem serca - potrafiłam wybaczyć, ale nie zapomniałam.
Za drugim razem? Okłamał mnie prosto w oczy, a prawdy dowiedziałam się od osób trzecich. Jednak przyznał się do winy. Z bólem serca i poniżeniem godności - potrafiłam wybaczyć, pamiętając o pierwszym. 
A teraz? 
Nie mam nic, oprócz słów. Oprócz wyznania osoby, przez którą zdarzyło się to pierwsze. Myślałam już, że to koniec miłości. Przygotowałam się na najgorsze, że potwierdzi moje domysły, znów przeprosi, a ja to zakończę. Z bólem serca, poniżeniem godności i wewnętrznym rozdarciem. 

Ale zaprzeczył wszystkiemu. 

Całkowicie wyparł się zarzucanych mu czynów. 

Powtarzał tylko, że tego nie zrobił. Nic nie tłumaczył. Po prostu NIE. 

Tak naprawdę nie mam pojęcia, kto ma rację w swojej prawdzie. Wydawać by się mogło, że wszystko powinno być w porządku.
Ale nie jest.