3 grudnia 2016

Nic już nie mów

Świat jest sztuczny. Ludzie są sztuczni. Udają kogoś kim nie są, chcąc się przypodobać innym. Opieramy się na opiniach innych i tak naprawdę wszystko co zrobimy lub do tej pory zrobiliśmy, jest napędzane przez chęć dopasowania się.
Cisza nas krępuje. Dlaczego myślimy, że rozmowa jest najlepszym sposobem na przerwanie tej ciszy? Przebywając z drugą osobą czujemy się skrępowani, kiedy rozmowa się nie klei. Czujemy się nieswojo, dlatego że nie mamy o czym rozmawiać. Podobno zawsze jest jakiś powód do rozmowy, ale nie sądzę, by informacja o tym, że stałam w sklepie i po raz dziesiąty poprawiałam te same wieszaki, z powodu braku klientów na sklepie, zmieniła czyjeś życie.
Od maleńkości siedziałam z dorosłymi i słyszałam: „dzieci i ryby głosu nie mają”. Dorośli rozmawiają na poważne tematy, a ja nie mam nic do powiedzenia, wnoszącego do tej rozmowy coś więcej. Dlatego też zostałam biernym słuchaczem. Z wiekiem zaczęto mnie pytać o różne rzeczy, a ja po prostu odpowiadałam zdawkowo lub urywałam rozmowę. Przecież i tak nic to nie wniesie do rozmowy. Dorosłam. Jednak w dalszym ciągu chciałabym pozostać biernym słuchaczem. Niestety dorosłość wymaga tego, by być komunikatywnym. Jednakowoż nie mam problemów z komunikatywnością w czasie pracy. Zagaduję, sprzedaję, uśmiecham się i nie mam problemów ze znalezieniem odpowiednich słów. Wystąpienia publiczne? Nie ma sprawy! Potrafię robić świetne przemówienia, dla mnie występy na apelach w szkole to był pikuś. Zero tremy.
Przyjdź na kawę i porozmawiaj? No, tu już zaczynają się schody. Nie mam nic do powiedzenia, chyba że masz coś konkretnego do zapytania. O czym mam rozmawiać? O tym jak było w pracy? O tym, że Kaśka spod trójki chyba znowu zeszła się z tym palantem? Chcesz obgadać życie innych ludzi? Ale po co?
Nie potrafię.
Czuję się źle. Nie potrafię wymyślać tematów do rozmowy. Muszę się naprawdę głęboko zastanowić, a i tak nic nie wymyślę. Jestem zdania, że to co mówię nie jest wartościowe. Dlatego milczę. Nie pasuję tutaj, nie pasuję do swojego chłopaka. Nie pasuję do ludzi.

Jest mi to na okrągło wypominane, że się nie odzywam. Po co mnie gdzieś zabierać, skoro i tak się nie odzywam. Dlaczego nic nie mówię? Bo świat jest sztuczny, a ja mam coraz mniejszą ochotę, by w tym uczestniczyć.  

28 stycznia 2016

Ślubuję Ci miłość, wierność... i nieporozumienia.

Zyskałam miłość, do której dążyłam. Co więcej, trwa nieprzerwanie już ponad dwa lata. A mogłaby już nie trwać. 
Gdzie znajduje się granica, pomiędzy miłością, a przywiązaniem? Niech mi ktoś powie! Bo sama do tego nie dojdę... czy może już się przyzwyczaiłam do obecności drugiego człowieka, czy może wciąż chcę Go zdobywać. Zastanawia mnie, ile jestem w stanie przecierpieć, jakie posunięcia jestem w stanie wybaczyć. Niepotrzebnie wystawiane na próbę, moje uczucia, są tak zdezorientowane. Tak bezsensowne. Tak nieobliczalne. 

Pierwszy raz. Z bólem serca - potrafiłam wybaczyć, ale nie zapomniałam.
Za drugim razem? Okłamał mnie prosto w oczy, a prawdy dowiedziałam się od osób trzecich. Jednak przyznał się do winy. Z bólem serca i poniżeniem godności - potrafiłam wybaczyć, pamiętając o pierwszym. 
A teraz? 
Nie mam nic, oprócz słów. Oprócz wyznania osoby, przez którą zdarzyło się to pierwsze. Myślałam już, że to koniec miłości. Przygotowałam się na najgorsze, że potwierdzi moje domysły, znów przeprosi, a ja to zakończę. Z bólem serca, poniżeniem godności i wewnętrznym rozdarciem. 

Ale zaprzeczył wszystkiemu. 

Całkowicie wyparł się zarzucanych mu czynów. 

Powtarzał tylko, że tego nie zrobił. Nic nie tłumaczył. Po prostu NIE. 

Tak naprawdę nie mam pojęcia, kto ma rację w swojej prawdzie. Wydawać by się mogło, że wszystko powinno być w porządku.
Ale nie jest.