12 lutego 2012

Książe ze bajki?

Po paru godzinach dogłębnego myślenia, mogę stwierdzić parę faktów. Jestem na tyle ładna, by jakiś chłopak do mnie zagadał. Na tyle głupia, żeby dać mu nadzieję, nawet jeśli takowej nie ma. Na tyle dziwna, żeby po tym jak się zaczyna coś dziać, zwiać. Nie lubię nachalności. Sama się nie wtrącam tam gdzie mnie nie chcą i uciekam jeśli ktoś jest nachalny wobec mnie. W te dwa tygodnie ferii wiele się zdarzyło. Zbyt wiele. Pokłóciłam się i prawdopodobnie straciłam przyjaciółkę. Może nie najlepszą, ale jedyną jaką miałam. Poznałam paru osobników płci męskiej, którzy kipieli swoją przeciętnością. Dwóch z nich wyróżniało się w tłumie trochę bardziej. Wyszło na to, że jeden został zaczarowany przez wyżej wymienioną nie-przyjaciółkę. Trochę bolało. Nuż w plecy i te inne sprawy. Nie mogę jej obwiniać, ponieważ ona kompletnie nie wiedziała o tym, że on mi się podoba. Z drugim zaś pisałam od dawna. Niby nic tak szczególnego w nim nie ma, ale po stracie wszelkich nadziei na lepsze jutro, zadowoliłam się zauroczeniem wobec Niego. Tutaj natomiast zacytuję: „szanse na to że możemy być razem? gdybym wiedział o tym wcześniej to tak, ale teraz trochę za późno”. I tyle by z tego było. Nie będę rozbijać jego związku. Jest dobrym przyjacielem i to mi wystarcza.

Może i czekam na księcia z bajki, ale wiem że kiedy przybędzie będzie to najszczęśliwszy dzień w moim życiu. A co jeśli książę nie przybędzie?