Siedzę tu
naprzeciwko Ciebie, patrzysz na mnie, a ja odwzajemniam ten wzrok.
Nachylasz się i obejmujesz moje kolana, uśmiechasz się i pytasz co
u mnie. Teraz dobrze – chciałam powiedzieć lecz nie dali mi dojść
do słowa. Już lała się kolejna kolejka. Wstaliśmy wraz z innymi,
odśpiewaliśmy życzenia i kieliszki poszły w górę. Potem
wyszliśmy z pokoju, by po chwili sztucznie poszerzyć swoje źrenice.
Czułam odprężenie wszystkich mięśni, byłam szczęśliwa,
chociaż wiedziałam, że mam mało czasu. Minęła ostateczna
godzina, a ja nie chciałam wracać. Chciałam siedzieć obok i się
śmiać. Śmiać się z wszystkiego, ze wszystkich. Znów alkohol
poszedł w obieg, a skręta ja dopalałam po Tobie.
Nagle wszystko
wokół jakby spowolniło. Wszystkie wypowiadane słowa, gesty i
muzyka, która gdzieś tam leciała w tle. Nasz wspólny znajomy
zaczął rozmawiać na nasz temat. Dlaczego wszędzie jesteśmy
razem, ale nie jesteśmy razem?
Poczułam jak krew
przepływa coraz szybciej w moich tętnicach. Zaczęłam sama sobie
zadawać to pytanie. Nie doczekaliśmy się odpowiedzi, ani ode mnie,
ani od Ciebie. Po prostu patrzeliśmy na siebie, otępiałym
wzrokiem, kiedy zabawa trwała dalej. Trwałaby tak bez końca, gdyby
nie to, że czas płynie bezpowrotnie. Przyszedł i na mnie czas,
zaczęłam się zbierać. Nie mogłam w nieskończoność opóźniać
swojego powrotu, już i tak przegięłam cztery pełne godziny.
Dochodziła godzina
trzecia nad ranem, a ja żegnałam się z gospodarzem. Do domu
trzydzieści minut drogi, a noc nie była najcieplejszą. Już powoli
wychodziłam, kiedy mnie zatrzymali. Bo przecież nie mogę iść
samotnie nocą. Podobno zerwałeś się na równe nogi słysząc, że
miałam iść sama. Ucieszyło mnie to, bo chociaż byś się do tego
nie przyznał otwarcie, jednak się o mnie troszczysz. Ba! Nawet
dodałabym, że Ci na mnie zależy w jakimś stopniu.
A teraz tak siedzę
w niedzielne popołudnie i wypisuję to wszystko. I zastanawiam się,
kiedy to do nas dotrze? Wszyscy wokół nas wiedzą, to co my tak
staramy się ukryć. Jednak my nie potrafimy zebrać tego w całość.
Nie potrafimy przyznać się nawet przed sobą.