Kiedyś zawsze
najważniejsze było dla mnie dobro innych. Wolałam zrobić coś
czego nie chciałam, by innym było lepiej. To mnie zgubiło.
Zapomniałam czego tak naprawdę chciałam w życiu. Dalej tego nie
wiem. Jednak zrobiłam coś co pomaga mi się tego dowiedzieć. Robię
w końcu coś tylko dla siebie, nie myśląc o tym co pomyślą inni.
Jestem dla siebie i sobie samej. Potrzebowałam tylko jednego bodźca.
Wielkiego kopniaka od życia, bym wreszcie ruszyła do przodu.
Ruszyłam.
Pierwszym krokiem
do szczęścia było poznanie pozytywnych osób i uczenie się od
nich, by uśmiechać się każdego dnia. Dalej już poszło z górki.
Zmieniłam szkołę, zmieniłam tryb życia, wyrzuciłam parę
nieprzyjemnych wspomnień, a może raczej obróciłam je w dobry
żart. Nie chowam do nikogo urazy, mówię to co myślę. A jak coś
mi się nie podoba, mówię o tym. Zaczęłam dbać o pewność
siebie. Mówię o sobie, o swoich myślach i staram się myśleć
pozytywnie. To nie jest egoizm. To bardziej coś w stylu patrzenia na
siebie z innej strony.
Czasem przystaję w miejscu...
...by obrócić się
i spojrzeć w przeszłość. Nie chcę się zmieniać, chcę tylko by
ludzie postrzegali mnie tak jak ja widziałam siebie w chwilach
szczęścia. Jest dobrze i oby tak dalej. Nie potrzebuję w tej
chwili rozbujanej miłości. Potrzebuję pozytywnych osób wokół
siebie. Dzięki przeniesieniu się do szkoły w moim mieście,
zyskałam więcej czasu na spotykanie się ze starymi przyjaciółmi.
Życie towarzyskie odrodziło się na nowo, a co za tym idzie,
poznałam paru wspaniałych ludzi. Pozytywnych ludzi.
A kiedy widzę jak
Ty znowu się staczasz na dno, upadasz i topisz się w tym całym
bagnie, nie wyciągnę do Ciebie ręki. Wiem, że razem z Tobą,
utonęłabym i ja.
Ludzie, którzy wspierają, tacy prawdziwi przyjaciele to podstawa szczęścia. Jeśli dochodzi do tego pewna doza pewności siebie może się okazać, że jest to już całkiem niezły materiał na fajne życie. Zależy oczywiście od samej osoby.
OdpowiedzUsuńObyś zaprzyjaźniła się ze szczęściem. :)